wtorek, 20 stycznia 2009

3x...

W wielkim skrócie:
1. GUP przedłuża mi staż! Hurra! Zamiast młócki nad poniedziałkowym wydaniem Wyborczej i Metra będę miał jeszcze 3 miesiące na "doszkolenie" do tej %##@$! aplikacji.
2. Dzisiaj pierwsza jazda - obyło się bez notatek na stronie Komendy Głównej Policji ;) - jeśli nie spierdolę czegoś dokumentnie to wszystko jest na dobrej drodze do złapania bakcyla :)
3. Odkrywam na nowo reggae - ta muzyka ma jednak pozytywną moc... Taka insza inszość ;)

I więcej nie piszę bo te minuty dzisiaj poświęcam książce.
Adieu!

UPDATE po komentarzu kolegi PeterPlatter
Szanowne grono Światłej Ciemności w Trójcy obiadowej Jedynej mobilnie katasującej zastępy homogenicznych amorków z zezem raczy uwzględnić fakt, że członek MiB vel Pies na Baby w Fabryce Pizzy musi poznać tancbudę przeciwnika i przez jakiś czas może kiwać małą Pippi czynnie włączając się w proces palenia tego zioła którego nie wykończą nasze Fabryki Śmierci, Mroczne Komanda i Jego fosforyzująca Przewielkość, obecnie zdekapitowany i wykastrowany z władzy Sir Ćwiąkalski. Rzekłem.

3 komentarze:

PeterPlatter pisze...

No, ja Ciebie proszę... Reggae? Oj, bo przestanę słuchać twojego profilu na last.fmie.

Fajczarz Krakowski pisze...

Jezus Maria... ktoś w ogóle tego odsłuchiwał?!

Ciężka, post-rockowo-apokaliptyczno-depresyjna faza ciągnąca się już miesiącami musi czasem ustąpić ziomalom w za długich zielono-żółtych czapach i śpiewaniu o pływaniu na plecach na wodach wolności...

Zresztą reggae to blues, który się nawciągał :-)

I nie wierzę abyś słuchał tego profilu - zastawiałem na nim pułapki na metalowców słuchając od czasu do czasu jazzu :-P Musiałbyś wpaść i krzyczałbyś dużo wcześniej...

PeterPlatter pisze...

Ja tam się, panie, jazzu nie boję. Nie to co te inne nihilistyczno-kawiarniane fizjologi :D
Mnie jeno rzeź blekowo-dethowa i reggea-ska'owa nie miłe. Jakoś męczące są.
Poza tym z metalowcami mnie proszę nie identyfikować, bo to brudne, niemyte i cuchnie. Mogę ich co najwyżej DiMeolą, Mc Laughlinem albo DeLucią poszczuć, bo to co nieznane straszy najbardziej.