czwartek, 25 grudnia 2008

Post-wigilia

Będzie krótko bo niewiele pamiętam - miałem wrażenia zasypiania wszędzie i cały czas. Sam nie wiem co mnie bardziej wygasiło - niewyspanie czy powód bezsenności. A może jedno i drugie?

Odwiedziłem Lenkę, potem Wigilia z przyjaciółmi rodziny. I tak naprawdę nie pamiętam modlitw, kolęd, gestów, znaków ale intencje i radość ludzi, którzy cieszą się, że pomimo upływającego czasu i różnych przeciwności dalej trzymają się razem. Dla mnie to jest najważniejsze. I chyba to mnie rozłożyło u Lenki - poczułem się jak u swoich a zaraz potem świadomość, że to już nie tak, że inaczej. Tylko pies nic nie wie i wita się jak dawniej.

A potem sen, przez prawie 14 godzin... Nie było już telefonów (choć się dobijały), niczego ani nikogo kto mógłby mnie z tego wyrwać. Anabioza emocjonalna.

Dzisiaj, błąkam się po domu, słucham, czytam. Ćwiczę wyobraźnię próbując stworzyć w myślach świat bez kapusty z prawdziwkami według przepisu mojej mamy a wcześniej mamy mojej mamy i wszystkich mam jeszcze wcześniej. No i kurcze nie potrafię :-)

1 komentarz:

Grzegorz Raźny pisze...

No bo jakie znaczenie mają gesty, modlitwy i obyczaje? Żadnego. Właśnie te intencje ludzi są ważne. To dzięki umacnianiu relacji stajemy się Ciałem Chrystusa a nie dzięki modlitwie.