sobota, 27 grudnia 2008

Dlaczego? Ja? Tu?

Dlaczego ja nie rozmawiam tak jak piszę? Czy to nie jakieś fatum, że najlepszy czas, najbardziej zwariowane myśli miałem wtedy kiedy z Lenką wymienialiśmy codziennie katki z luźno pisanymi myślami? Wtedy naprawdę nie bałem się marzyć, wtedy każdy wiatr był ciepły, wtedy czekałem każdego dnia aby mieć co przeczytać! I ta przyjemność spojrzenia na myśl słowo wszędzie tam gdzie chciałem o czasie który mi się podobał, zawsze wtedy kiedy potrzebowałem...
słowo pisane
...już nie ucieknie...
Gdzie te kartki? Co się z nimi stało?

I ciekawe to, że jestem tutaj i dalej piszę. Ciekawe to, że jak jestem z człowiekiem to czuję się nieswojo, mam ochotę uciekać, szybko się nudzę, rozpraszam - wtedy łatwo mi wsadzić szpilę pod pancerz i ciągle się bronię przez atak, ciągle odwracam uwagę...

Odpoczywam, poznaję i delektuję się kiedy piszę, kiedy czytam.

Co to ma być? Alienacja, nieprzystosowanie, tchórzostwo? A może jakaś inna wrażliwość? Fetysz?

Czy te zdania mają być próbą złapania porwanej wiatrem nitki wspomnień? Próbą nawiązania ze sobą szczerego dialogu na starych, sprawdzonych zasadach? Czy kiedy odsłaniem te słowa kierował mną jakiś durny ekshibicjonizm? A może chciałem aby ktoś kiedyś, ktoś właściwy to przeczytał i mnie poznał? Abym nie musiał już nic tłumaczyć zmieszany tylko mógłbym żyć ad hoc jak chcę bez przesuwania słupków granicznych między nami? A może zachciało mi się dreszczyku emocji - wyrzucenia z siebie szczerej myśli w ciemność i czekania kto i jak odpowie? Co mną tu kieruje - chęć zrobienia kroku do przodu czy próba zrobienia kroku do tyłu i rozpoczęcia życia od nowa tam gdzie popełniłem błędy?

Dlaczego piszę? Dlaczego piszę a nie rozmawiam? Dlaczego te myśli powstają dzięki ołówkowi tańczącemu na kartce u mnie w łózku a nie przed lustrem czy pięknymi oczami gdzieś gdzie nikt nas nigdy nie znalazłby? I dlaczego łudzę się, że dam sobie odpowiedź?

David Lynch w "Dzikość serca" ujął to tak: "To skąd się biorą Twoje myśli jest prywatną tajemnicą Pana Boga". Mam zatem nie dociekać? Puścić to wszystko luzem, dać się porwać, po prostu pisać i żyć, marzyć tak jak umiem? Może kiedyś tu wrócę, przeczytam, będę mądrzejszy, odpowiem...

(napisane w nocy między 26 a 27 grudnia 2008, godziny nie pamiętam ale było późno)

Brak komentarzy: