niedziela, 22 listopada 2009

Zapędzony w kąt

Niby byłem w KRK, niby posiedziałem z Lenką i S, niby relaksowałem się oglądając u nich filmy i zajadając pierogi, niby woziłem się do Katowic i z powrotem ale w mojej głowie siadło zadanie, które wymyślił mi patron. Wybaczcie ludzie ale nie mogłem tego wywalić z głowy i im bliżej deadline'u tym głośniej to we mnie wrzeszczało. Jest 22:50, jednak mnie nie oświeciło, widzę braki w papierach ale nie wiem czy akurat to miałem znaleźć, jutro rano wstaję i nic już nie podziałam, w głowie coś mi krzyczy "nosz KURWAAA!!!" i poddaję się. Albo jutro ładnie wybrnę z tego pata albo będę miał sądny dzień i będę długo chodził z podkulonym ogonem.

Miałem coś ciekawego popisać ale owe refleksje wyciekają ze mnie jak z dziurawego worka. Zmęczenie tylko dodaje ciśnienia temu kapaniu. Idę spać załogo, wyrwać choć parę godzin przez tym jutrzejszym polowaniem na jelenie :-/

Brak komentarzy: