niedziela, 15 listopada 2009

Blablanie zamiast mszy

Parę dni blog leży niczym nieprzytomny na ulicy więc trzeba się w końcu nad nim pochylić i dla potomności zanotować kolejnych kilka linijek.

Dla tych co nie widzą co się ze mną działo w piątek wieczorkiem to posłusznie donoszę, że z Z obsiedliśmy naszą licealną koleżankę E.R. z jej facetem. Oczywiście nasłuchaliśmy się masy głupot z których nic nie wynika i po prawdzie nikogo pewnie nie obchodzą (choć Z może skomentować to inaczej... ale jak chce poprawić swoje życie po tym co tam usłyszał to ja nie wiem) ale ogólnie było przyzwoicie. Się nasłuchaliśmy że ja i Z to jak bloody old wifehood i pewnie jeszcze nam próbowali wkręcać jakieś homo złośliwości (hę?) ale nic nie poradzimy, że żyjemy w durnych czasach w których albo pieprzysz dziewczynę kolegi albo nie znasz go w ogóle - warianty rzeczywistości w której ma się przyjaciela którego myśli się, że zna się jak łysego konia zdają się nie istnieć. Takie czasy. Dzisiaj Moby Dick to powieść homo.

Wracaliśmy sobie z Z i tak nas jakoś w podobnym momencie wzięło na refleksję, że albo dziewczyny ładnieją albo my zaczynamy desperować. Osobiście skłaniam się ku fatalistycznej chemii - dziewczyny jakie były takie dalej są tylko mózg już ma dość tego bombardowania hormonami i poddaje się jak Francuzi III Rzeszy. Tylko głupio mi teraz, bo kiedy się o tym pomyśli to uzmysławiam sobie, że "bierzcie ludzie bo taniej nie będzie" :-)
Damn...

Przynajmniej w sobotę sobie posiedzieliśmy popijając do 3 w nocy czaj z gara i oglądając "The City of Industry" i "Rescue Dawn". Drugi - mocny klimat co przy filmach o wojnie i odrobinie wyobraźni skutkuje tym, że na razie więcej tego filmu oglądać nie chcę - w sumie to dobrze, że mamy pokój i nikt nie karmi mnie robakami - niech tak zostanie. A co do pierwszego - momentami klimat w porządku ale co do fabuły... wychodzi, że baby są głupie a samotni faceci w swojej samotnej desperacji są jeszcze głupsi. Mieć 3 mln $ gotówką i jeszcze nadstawiać karku za wdowę po koledze swojego brata?! Złapać 3 kulki i dać się pobić w imię urojonej miłości i owych 3 mln $ tylko po to aby dać babie owe 3 mln $ i zostawić ją samą? Niektórzy muszą się naprawdę namęczyć aby nic nie mieć...

A dzisiaj niedziela. Parę godzin połknął znowu Master of Orion III, jak zwykle za mało się pouczyłem, nie wymyśliłem nic mądrego ani nic mądrego nie poczytałem, siostra znowu do Krakowa wyjechała, tata męczy się nad nowym netbookiem czyli ja znowu do nikogo ani be ani me i myślę o zamknięciu tego nijakiego dnia. A nie, hola! Może mi ktoś wyjaśnić dlaczego w niedzielę wieczorem masa moich znajomych dzwoni do mnie aby pytać się o weekend i powiedzieć, że nie mają/mieli czasu się spotkać? Co to za telefon? Odfajkuj i wyczyść sumienie?

Dzień był tak durny, że aż żałuję, że nie byłem w Kościele. Nawet w NT...

Brak komentarzy: